Od kilku lat mieszkańcy Trelkowa narzekają na unoszący się we wsi fetor. Mimo że wszyscy posiadają ważne umowy na wywóz nieczystości z szamb, niektórzy wolą wypuszczać ścieki do płynącego nieopodal ich domów rowu. Cierpi na tym nie tylko wieś. Nieczystości trafiają wprost do słynącego z walorów turystycznych jeziora Sasek Wielki.

Cuchnąca zmowa milczenia

ŻÓŁTA WODA

Stefan Dudziec mieszka niemal w środku wsi. Przydomowe podwórko, w odległości kilkunastu metrów od domu przecina wąski rów, wypływający z pobliskiego stawu.

- Systematycznie zdarza się, że płyną nim ścieki z czyjegoś szamba. W ostatnią niedzielę zauważyłem, że mimo sporego mrozu woda w rowie nie jest zamarznięta i ma żółty kolor - opowiada.

Stefan Dudziec cierpi na nowotwór płuc. Fetor wydobywający się z rowu spowodował u niego poważny atak duszności i sprawił, że ledwo doszedł do domu. Jak twierdzi, taka sytuacja zdarzyła się nie po raz pierwszy. Jego zdaniem za zanieczyszczenia odpowiadają sąsiedzi. Sugeruje, że niektórzy z nich oszczędzają na wywozie nieczystości i wolą wypuszczać ścieki do przepływającego przez ich podwórka rowu. Dudziec narzeka, że z obawy przed zatruciem, nie może hodować żadnych zwierząt.

- Gęsi mi się pozatruwały, musiałem im zagrodzić drogę do wody. Pies, który napił się wody z rowu, o mało nie zdechł. Weterynarz ledwo go odratował - mówi.

Razem z małżonką interweniowali w tej sprawie w urzędzie gminy. Twierdzą, że żadnej interwencji z tej strony się nie doczekali.

- Gmina mogłaby szybko sprawę załatwić i ukarać winnego. Ale tutaj we wsi ludzie boją się poskarżyć, nawzajem się zastraszają. Panuje zmowa milczenia - mówi Stefan Dudziec.

Problem może mieć szerszy zasięg i nie dotyczyć wyłącznie mieszkańców Trelkowa. Zanieczyszczony rów uchodzi bowiem do jeziora Sasek Wielki, które stanowi turystyczną wizytówkę nie tylko gminy, ale i całego powiatu. Nad jego brzegami zlokalizowanych jest kilka ośrodków wypoczynkowych i pól biwakowych.

WSZYSCY CZUJĄ

Inni gospodarze, których domy stoją w bliskim sąsiedztwie rowu, potwierdzają uwagi pana Stefana. Okazuje się, że oni również mieli problemy z cuchnącymi ściekami.

- Nas to też dotyka. Od tej wody pozdychały nam kaczki. Zabierali je na badania, robili sekcje zwłok. I nic - narzeka Zbigniew Romaniuk, którego niektórzy mieszkańcy wsi wskazują jako głównego winnego zanieczyszczenia rowu. Romaniuk deklaruje, że ma dokumenty potwierdzające odbiór nieczystości z jego szamba.

- Dwa lata temu podczas procesji Bożego Ciała jej uczestnicy musieli zatykać nosy z powodu smrodu dochodzącego od strony rowu - opowiada Wiesław Świderski, sołtys Trelkowa.

Z kolei sąsiad Dudźca, Zbigniew Olesiński uważa, że cały problem jest wyolbrzymiony.

- Możliwe, że od czasu do czasu ktoś coś wypuści. A Dudziec zaraz robi aferę, jemu wszystko przeszkadza i wszystko śmierdzi - mówi Olesiński.

Winowajcy nie potrafią wskazać.

- Wiadomo, mieszkamy w jednej wsi i jeden nie będzie na drugiego donosił - ucina sołtys Świderski. Dodaje, że wszyscy mieszkańcy Trelkowa mają ważne umowy na wywóz nieczystości. Jego zdaniem niektórzy nie mają jednak kwitów potwierdzających ich regularne opróżnianie.

KWITY W PORZĄDKU

Skargi na sytuację w Trelkowie kilkakrotnie były zgłaszane do Urzędu Gminy Szczytno. W roku 2005 komisja powołana przez wójta badała na miejscu stan rzeczy.

- Po odebraniu kilku anonimowych telefonów jeździliśmy tam i żądaliśmy od mieszkańców wsi pisemnego potwierdzenia wywozu nieczystości. W Trelkowie każdy takie zaświadczenie przedstawił - mówi Marek Godlewski, pracownik urzędu gminy.

- Według naszych ustaleń nikt nie wypuszcza ścieków do rowu. Jeśli od czasu do czasu trafiają do niego jakieś nieczystości, może to być spowodowane jakąś nieszczelnością szamba - tłumaczy Godlewski.

Faktem jest natomiast, że dotychczasowe prawo nie nakładało na mieszkańców obowiązku regularnego wywozu nieczystości. Każdy z nich ma podpisaną stosowną umowę z firmą zajmującą się opróżnianiem szamb, jednak częstotliwość wywozu jest uzależniona od stopnia nagromadzenia nieczystości w zbiorniku. Problem w tym, że nie sposób dowieść, jak często czyje szambo się wypełnia.

- Niedawno weszła w życie ustawa regulująca tę kwestię na nieco innych zasadach. Umowa na wywóz zakłada teraz regularne usuwanie ścieków, w ustalonych z góry terminach. Zaostrzyliśmy również sankcje za niewłaściwe postępowanie - mówi Godlewski.

Inne zdanie na ten temat ma Stefan Dudziec.

- To nie przypadek, że rów jest zanieczyszczony. Ktoś robi to systematycznie i z premedytacją, żeby uniknąć płacenia za wywóz szamba - twierdzi.

Wojciech Kułakowski

2006.02.08