Sposobów dojechania do jednej z największych szczycieńskich placówek handlowych jest kilka, w tym jeden, wydawałoby się dość prosty, a polegający na dojeździe od strony ul. Barczewskiego.

Do marketu droga nieprosta

Tak właśnie pomyślał nasz stały Czytelnik i ekspert od ruchu drogowego Stanisław Drężek.

A jak pomyślał, tak zrobił. Jedzie sobie wzmiankowanym traktem, mija Bibliotekę Pedagogiczną i już dociera do skrzyżowania z ul. Chrobrego, gdy przed oczyma rozpościera mu się widok taki - fot. 1.

Prosto ani w lewo jechać nie wolno i basta!

- A dlaczego to tak? Z jakich powodów zabrania się jazdy prosto do sklepu?! - zdenerwował się nasz stały Czytelnik.

Widoczność na skrzyżowaniu z fot. 1 jest doskonała, ruch w dodatku nieduży, czyli ów nakaz skrętu tylko w prawo to rzecz zgoła nieprzemyślana. Aby dostać się do marketu trzeba pojechać do ronda, tam wykonać kółeczko i dopiero potem można dotrzeć gdzie się chce.

Ba, mało tego. Kiedy już z ul. Barczewskiego skręcimy, jak to nakazuje znak w prawo, od razu rzuci się nam w oczy inny, niebieski z całą plejadą strzałek - fot. 2.

Wszystkie poprzedzielane są liniami przerywanymi, bądź podwójną ciągłą, czego odzwierciedleniem, jak się należy domyślać, powinno być oznakowanie poziome wymalowane na nawierzchni jezdni. Tymczasem jak wygląda konfrontacja tego, co widać na znakach, z tym co jest tu w rzeczywistości obrazuje zdjęcie - fot. 3.

Próżno wypatrywać oczu - żadnej, choćby najmarniejszej linii na nawierzchni się nie zauważy. Oznakowania poziomego tu po prostu brak.

Uważny i systematyczny Czytelnik "Kurka" wie dlaczego tak się stało, gdyż swego czasu o tym pisaliśmy.

Oto wykonawca nawierzchni nie popisał się robotą, ta została zakwestionowana przez miejskie władze, w wyniku czego asfalt miał być poprawiony, a potem wykonane na nim stosowne oznakowanie.

Ba, lato minęło, zima już za pasem, a poprawek nawierzchni jak nie było, tak i nie ma.

- Może to i lepiej - mówi "Kurkowi" Stanisław Drężek, bo ma pomysł taki:

- Nawierzchnia na przebudowanym odcinku jest taka, jaka jest, nawet znośna, więc władze samorządowe nie powinny upierać się przy jej poprawkach, a dogadać się z wykonawcą, by ten położył (w ramach reklamacji) asfalt nie tutaj, a na dalszym odcinku ul. Chrobrego, do skrzyżowania z ul. Warszawską. Może nawet warto byłoby dołożyć nieco grosza z miejskiej kasy i pokusić się o nową nawierzchnię także na ul. Kolejowej, aż do dworca - roztacza swoją wizję.

Pomysł wydaje się niegłupi, dlatego dajemy go pod rozwagę naszym miejskim rajcom.

PS.

W tym tygodniu odbędzie się spotkanie zainteresowanych stron, czyli wykonawcy nawierzchni, co tu ukrywać, mocno ociągającego się z usunięciem usterek oraz władz miejskich. Omówi się na nim sposób i rodzaj technologii, która będzie zastosowana przy naprawie. Wydaje się, że to dobra okazja do przedstawienia pomysłu Stanisława Drężka.

Jednak inspektor Wiesław Kulas z Urzędu Miasta nie jest przekonany, co do jego słuszności.

- Pozostawienie nawierzchni w takim stanie, w jakim ona jest, mogłoby okazać się niebezpieczne dla ruchu samochodowego i stać się przyczyną wypadków.

Wyjaśnijmy, że główne zastrzeżenia dotyczą niewystarczającej gęstości wylanego asfaltu i zbyt cienkiej jego warstwy.

DYSKURS POD BILLBOARDEM

Oho! Walka już się rozpoczyna, a nie o byle co, bo o kuszący fotel burmistrza miasta Szczytna i kilkadziesiąt stołków radnych w samorządach różnych szczebli.

Jeden z kandydatów na włodarza miasta, wielce niecierpliwy i rwący się do boju, już się objawił wszem i wobec na wielkim plastikowym billboardzie zwieszającym się, a właściwie zakrywającym reklamę sklepu z częściami samochodowymi (dolne partie budynku stojącego na rogu ul. Odrodzenia i 1 Maja) - fot. 4.

Czerwone światło palące się na sygnalizatorze ulicznym jest tylko przypadkowym zbiegiem okoliczności i nie należy tego odczytywać jako aluzji, że niby oznacza ono stop dla tej kandydatury.

Nie podoba mi się jednak, ale to tylko moje osobiste zdanie, hasło "Burmistrz dla was".

Cóż bowiem za jedni są ci "wasi"?

Gdyby stało napisane burmistrz dla Nas, czy Nasz burmistrz, to i owszem, rozumiałbym wymowę takich słów.

Forma dla Was, nie bardzo mi odpowiada, no i dlatego wdałem się w pogawędkę przedwyborczą z przypadkowymi przechodniami maszerującymi obok, czy też pod billboardem, aby wysondować ich opinie.

Jedna z pań - Monika - mówi, że i jej też nie bardzo się to podoba. Owe dla Was wytwarza jej zdaniem jakiś niepotrzebny dystans. Stwarza wrażenie, że jest oto coś takiego jak my - władza, a reszta to wy - społeczeństwo.

Młodego człowieka, Michała, pracującego w firmie produkującej pamiątkowe gadżety hasło burmistrz dla Was specjalnie nie razi. Nie ma jednak jeszcze ustalonego zdania ma kogo będzie głosował.

Ale pewien maluch przysłuchujący się moim rozmowom, ani chybi miłośnik sportu, rzekł tak:

- To będzie dobry burmistrz, bo zbudował halę sportową.

Ów chłopczyk, jak się okazało o imieniu Adaś, dodał jeszcze, że sam jest za mały, więc nie może brać udziału w wyborach, ale poprosi swoją mamę, aby głosowała na tego właśnie kandydata.

- Jak to na niego! - nagle dał się słyszeć wybijający się ponad miejski gwar głos pełen oburzenia.

- To nie on zbudował halę, a my, rada miejska. Ów kandydat jedynie zarządza sportowymi obiektami w mieście - nie mógł powstrzymać się od wyjaśnień ciągle zdenerwowany, a przechodzący akurat pod billboardem radny Zbigniew Dobkowski, notabene podwładny kandydata na burmistrza.

- Mhm - zakłopotał się Adaś, który czeka teraz na pojawienie się plakatów z pozostałymi kandydatami.

Z OSTATNIEJ CHWILI

Już po napisaniu powyższego tekstu, w niedzielny poranek zauważyłem, że wyborczy billboard został oblany czerwoną farbą - fot. 5.

Podobny incydent miał miejsce cztery lata temu. Wówczas ręka nieznanego wandala zaczerniła jakimś mazidłem wizerunek umieszczony na plakacie innego kandydata na burmistrza - Henryka Żuchowskiego. Sprawców nie odstraszyło nawet to, że billboard był umieszczony na przyczepce samochodowej ustawionej niedaleko kościoła pod wezwaniem WNMP.

Tak jak wtedy, tak i dziś taki czyn mocno piętnujemy, gdyż jedyną dopuszczalną formą przedwyborczej walki jest szermierka na programy, a nie na pędzle i kubły z farbą.

MARTWA STREFA

Tuż za osiedlem bloków mieszkalnych w Kamionku, w miejscu, gdzie kończą się ogródki działkowe, a stoi stara, popegeerowska waga samochodowa, rozciąga się osobliwy skrawek gruntu.

Goła, piaszczysta łacha, o powierzchni około 2, góra 4 arów - fot. 6.

Choć muszę przyznać, że mieszkam w okolicy od dobrych kilku lat, nie miałem o niej pojęcia - zaprowadził mnie tam pan Józef Ciechanowicz.

- Kiedyś, dwadzieścia, może trzydzieści lat temu - tłumaczy "Kurkowi" - stacjonowały tu małe rolnicze samoloty. Tutaj miały swoje prowizoryczne lądowisko, tutaj pobierały paliwo oraz środki chwastobójcze i nawozy, które potem rozpylały na pegeerowskie pola.

Zapewne nie zachowywano należytej ostrożności podczas tankowania oraz poboru chemikaliów, no i skaziły one teren tak trwale, że do dzisiaj nic w tym miejscu nie rośnie.

To, że było tu lądowisko samolotów rolniczych pamięta także wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski, ale o martwej strefie nie miał dotąd pojęcia.

Jak poinformował "Kurka" grunty, na których się ona rozciąga nie są własnością gminy, a Agencji Rolnej Skarbu Państwa.

Mimo to wójt zjawił się na miejscu razem z pracownikiem gminnego wydziału ochrony środowiska i po oględzinach, nie ukrywając zdziwienia, obiecał zająć się bliżej sprawą i ustalić, co też znajduje się w glebie i czy stanowi to realne niebezpieczeństwo.

2006.10.11