SZCZYCIEŃSKI ROBIN HOOD

Przyszedłem wymierzyć sprawiedliwość bogatym i oddać pieniądze biednym, którzy stracili je w kasynie – tak tłumaczył się policjantom 46-letni mieszkaniec Szczytna zatrzymany podczas włamania do salonu gier.

Do zdarzenia doszło w niedzielę 18 czerwca około godziny 7.00. Wtedy to dyżurny szczycieńskiej komendy otrzymał anonimową wiadomość o dziwnych dźwiękach dochodzących z salonu gier położonego na terenie miasta. Na miejscu policjanci zastali mężczyznę trzymającego w ręku łom, śrubokręt oraz torbę podróżną. Okazało się, że 46-latek dokonał zniszczenia zabezpieczeń i ukradł dwie kasety z pieniędzmi pochodzącymi z maszyny do gier. Funkcjonariusze zabezpieczyli przedmioty służące do popełnienia przestępstwa i zatrzymali sprawcę. W chwili interwencji był trzeźwy. Teraz sprawiedliwość wymierzy mu sąd. Za kradzież z włamaniem szczycieńskiemu Robin Hoodowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności. Okazuje się jednak, że salon gier mógł działać nie w pełni legalnie. Konsekwencją podjętej interwencji była także informacja przekazana przez policjantów do Urzędu Celno – Skarbowego w Olsztynie w sprawie bezprawnie ustawionych w tym miejscu urządzeń, użytkowanych wbrew przepisom ustawy o grach hazardowych.

AWANTUROWAŁ SIĘ W LOKALU

W niedzielę 18 czerwca kilka minut po północy do szczycieńskiej komendy wpłynęło zgłoszenie o awanturującym się przed lokalem gastronomicznym mężczyźnie. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze ustalili, że 30-letni mieszkaniec Szczytna szarpał innych klientów i wyzywał ich wulgarnymi słowami. Pracownicy ochrony wyprosili awanturnika, jednak ten nadal nie mógł opanować swojej agresji. Ponieważ 30-latek był nietrzeźwy oraz zakłócał ład i porządek w miejcu publicznym, został zatrzymany. W chwili interwencji miał w organizmie blisko 2 promile alkoholu. Ponadto w trakcie przeszukania okazało się, że posiadał przy sobie marihuanę, za co grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 3.

POŻAR W ZAKŁADZIE

W środę 14 czerwca na ul. Szwedzkiej w Szczytnie, w pomieszczeniu socjalnym należącym do zakładu produkującego pomniki, wybuchł pożar. Na miejsce przybyły trzy zastępy straży pożarnej. Aby dostać się do środka, strażacy musieli wyłamać drzwi do wnętrza za pomocą sprzętu burzącego. Jak się okazało, w środku paliła się kanapa oraz materiały biurowe. Na szczęście w pomieszczeniu nikogo nie było. Pożar został ugaszony, a następnie lokal oddymiono i przewietrzono. Straty spowodowane przez ogień oszacowano wstępnie na 5 tys. złotych.

Oprac. (ew)