Emerytowany komendant wojewódzki straży pożarnej Stanisław Mikulak wspomina swoją strażacką służbę i związki z ziemią szczycieńską.

Moja strażacka służba (cz. 9)

Komendant z Kobułt

Rozpoczęcie mojej służby w Szczytnie zbiegło się ze szczególnym okresem w naszym kraju. 28 czerwca 1956 roku robotnicy poznańskich zakładów im. H. Cegielskiego wyszli na ulice, by domagać się godniejszego życia. Manifestacja zakończyła się tragicznie po użyciu broni palnej przez milicję i jednostki KBW (Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego). Zginęło kilkadziesiąt osób a setki było rannych. Polacy zrozumieli, jaka jest władza ludowa, zaczęła się budzić powszechnie nowa świadomość narodowa i polityczna. Ja też zacząłem mieć wątpliwości, że coś z tym socjalizmem nie jest tak, jak nas uczono i indoktrynowano przez cztery lata pożarniczej szkoły oficerskiej, zakończonej zapisem do PZPR. Pamiętam taką „scenę” z 1956 r., w miejscowości Kobułty w pow. szczycieńskim, obecnie olsztyńskim. Przybyłem do miejscowej OSP na kontrolę oraz szkolenie i szukałem komendanta, a w zasadzie spotkałem go w centrum wsi, jak skuwał czerwoną gwiazdę z kamiennego obeliska, poświęconego armii radzieckiej. Stałem w grupie kibicujących komendantowi mieszkańców, nie wiedząc jak mam zareagować, lecz byłem pewny, że nic dobrego z tego nie wyniknie. W końcu udało mi się jakoś wyperswadować komendantowi Wieczorkowi (imienia nie pamiętam), żeby pozostawił ten pomnik w spokoju, ale i tak potem miał z tego tytułu poważne kłopoty.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.