Po wojnie do zamieszkałych na tym terenie Mazurów dołączyli ludzie z Mazowsza, Kurpie, a nawet Ukraińcy. - Powodowało to niepokoje i konflikty, które próbowała niezbyt skutecznie zwalczać nowa władza – wspomina mieszkaniec wsi Głuch Helmut Hartwich.

Spotkanie z państwem HartwichPomiędzy Wielbarkiem a Wesołowem znajduje się niewielka wieś Głuch. W oczy przybyszom rzuca się budynek dawnej szkoły pochodzący z 1909 roku. Figuruje on, obok dwóch innych obiektów w tej wiosce, w gminnej ewidencji zabytków, pełniąc dziś funkcje mieszkalne. Godnym zainteresowania jest też dom z 1923 r. pobudowany przez dziadków obecnych właścicieli państwa Hartwich - Fridricha i Wilhelmine Kutrieb z domu Dawid. Te dwa budynki postawione na solidnym kamiennym fundamencie, ze ścianami wykonanymi z czerwonej cegły oraz niewielki cmentarz ewangelicki stanowią ciekawe urozmaicenie krajobrazu i posiadają swój tajemniczy urok. Całkowicie ukrytego w lesie cmentarza strzegą dęby i pokaźne świerki. Spoczywają tu dziadkowie państwa Hartwich i ludzie, którym przyszło zamieszkiwać tę okolicę.

Po wojnie na tym terenie do Mazurów dołączyli ludzie z Mazowsza, Kurpie, a nawet Ukraińcy. - Powodowało to niepokoje i konflikty, które próbowała niezbyt skutecznie zwalczać nowa władza – wspomina Helmut Hartwich.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.