Kilka dni temu na placu Juranda, już pod przystrojonym świątecznie ratuszem, pojawił się pojazd coca-coli.

Takie sobie atrakcjeWedle zapowiedzi, wraz z jego przyjazdem miały być wyczarowane liczne atrakcje, m. in. pokój Świętego Mikołaja, namioty zabaw dla dzieci, itp. Kuszono też  darmowymi puszkami coca-coli z możliwością wydruku na nich świątecznych dedykacji.
Wszystko to w zasadzie było, ale do puszek (małe opakowania 0,33 l) trzeba było stać w bardzo długiej kolejce.  Do innych atrakcji też, więc postanowiliśmy skupić się na pojeździe, którego również otoczył i podziwiał mały tłumek. Ciężarówkę widywało się w reklamach i trzeba przyznać, że rzeczywiście jest ona imponująca, potężna i  pięknie iluminowana.
- Ma 16,45 m długości i 4 m wysokości – poinformował nas Mikołaj siedzący za kierownicą pojazdu. Napędza go 470-konny silnik sterowany skrzynią biegów o 18 przełożeniach. Oczywiście, jak i coca-cola, samochód jest amerykański, a jego nazwa to Freightliner FLD Conventional. Został wyprodukowany przez mniej znany koncern Daimler  Trucks NA.

MIKOŁAJ BEZ BRODY

Do Polski opisywany pojazd, jako jeden z większego konwoju, dotarł na pokładzie statku, pokonując wielki ocean, no i na szczęście nie wpadł w ręce piratów. Ci, którzy nie mieli cierpliwości stać w kolejkach, albo mieli je już za sobą, oblegali ciężarówkę, aby zrobić sobie na jej tle zdjęcie, a koniecznie z kierowcą-Mikołajem. Spostrzegawcze  maluchy zauważyły jednak, że ów nie ma brody, bodaj najważniejszego atrybutu oprócz worka z prezentami.W związku z tym „dostało” się kurkowemu reporterowi. - To ten pan ukradł brodę Mikołajowi! - żartowały dzieci.

SPACEROWE NIESPODZIANKI

Choć do świąt coraz bliżej, aura jest ciepła i nie widać ani krzty śniegu. Co ciekawe, przed świątecznie iluminowanym placem Juranda w najlepsze kwitną bratki.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.