TRADYCJA NIE GINIE

Tuż przed 1 maja na niektórych jezdniach miejskich ulic pojawiły się świeżo malowane linie, pasy i strzałki, ale jakoś niekompletnie.

 

Tradycja nie ginieNa głównym skrzyżowaniu ze światłami widać np. nowo malowane przejścia dla pieszych, ale linie na jezdni czy to ciągłe, czy przerywane pozostały stare. Dlaczego to tak? Nie wiadomo. Albo zabrakło farby, albo może robocie przeszkodził deszcz. Dość dodać, że takie działania przypominają minioną epokę PRL-u, kiedy to przed świętem ludzi pracy gorączkowo nadawano miastu „świąteczny” wystrój. Malowano pasy na jezdniach, bielono uliczne krawężniki, a nawet pnie przydrożnych drzew, czy drzewek. Do dziś pozostały w pamięci malowane wapnem pnie dorodnych kasztanów rosnących przy ul. Chrobrego i bielone krawężniki chodnika, którego nawierzchnia była straszliwie pofałdowana, w zasadzie nienadająca się do chodzenia. 

 

 

 

DROGOWE ROBOTY

Drogowe roboty nie ograniczały się jednak tylko do bielenia, bo łatano także dziury w nawierzchniach miejskich ulic. Działo się tak m. in. na ul. Chrobrego, gdzie pracownicy zastawili pachołkami całą jezdnię no i kierowcy mieli niezłą zagadkę do rozwiązania – jak się w tym miejscu poruszać. Na lewo linia ciągła, na prawo chodnik, więc ruch został praktycznie wstrzymany. Praktycznie, bo radzono sobie w ten sposób, że przekraczano linię ciągłą, gdy tymczasem powinno postawić się tu osobę do kierowania ruchem.

ZNIKAJĄCA LATARNIA

O latarniach stojących na placu okalającym rozległy teren przy stacji paliw, która miała być hotelem, pisaliśmy już kilkakrotnie, ostatnio pod koniec marca. Chodziło o to, że jedna z nich, stojąca blisko wejścia do ogródków działkowych, coraz bardziej się pochylała ku ziemi, grożąc wręcz upadkiem. Z tego powodu działkowicze obawiali się, czy nie upadnie im na głowy, gdy będą przekraczać bramę.
I co? Oto kilka dni temu pochylona latarnia znikła.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.