Po dwuletniej przerwie znów nad ratuszową wieżą rozbłysły girlandy świetlistych rac i różnokolorowe sztuczne ognie.

Jak co roku mieszkańcy Szczytna i okolic przybyli na plac Juranda, aby wspólnie przeżyć ostatnie chwile odchodzącego starego roku i świętować pierwsze sekundy oraz minuty nowego 2007. Sylwestrowiczów nie było jednak zbyt wielu.

Po dwuletniej przerwie znów nad ratuszową wieżą rozbłysły girlandy świetlistych rac i różnokolorowe sztuczne ognie.

Wiwat Nowy Rok!

Jak co roku mieszkańcy Szczytna i okolic przybyli na plac Juranda, aby wspólnie przeżyć ostatnie chwile odchodzącego starego roku i świętować pierwsze sekundy oraz minuty nowego 2007. Sylwestrowiczów nie było jednak zbyt wielu. Centrum placu pozostawało puste, bo wszyscy skupili się na jego obrzeżach oraz wokół ronda, skąd równo o północy mogli podziwiać, po dwuletniej przerwie, pokaz sztucznych ogni zorganizowany przez władze samorządowe.

Widowisko było udane, różnokolorowe race i sztuczne ognie rozbłyskiwały kilka dobrych minut, wzbudzając powszechny aplauz.

- Jest fajnie - mówi Gośka (przebrana za tygryska) - ale dawniej bywało jeszcze lepiej. Na placu rozbrzmiewała muzyka, a burmistrz wygłaszał noworoczne orędzie.

Choć ogólnie panował radosny i podniosły nastrój, to jednak brak śniegu i choćby ociupinki mrozu, powodowały spory niedosyt. Jaki to bowiem sylwester bez białej pierzynki i szczypiących od zimna uszu.

Marek J. Plitt

2007.01.03