Wbrew pozorom nie zamierzam napisać poradnika dla pań. Wprawdzie dzisiaj makijaż stał się niemal całkowicie domeną płci pięknej, ale tylko niemal, bowiem temat ów dotyczy także panów. Na przykład klasyczny tatuaż. To też jest rodzaj makijażu. Zwłaszcza od czasu, kiedy zaczęto stosować w damskich salonach kosmetycznych zabieg zwany makijażem permanentnym, który nie jest niczym innym jak właśnie tatuażem. Ale o tym zabiegu napiszę w dalszej części felietonu. Na razie spójrzmy na dzisiejszy temat z nieco szerzej perspektywy.

Historia ozdabiania ciała i twarzy jest równie długa jak rozwój cywilizacji. Doskonale znamy ten obyczaj z czasów starożytnego Egiptu, a to na podstawie zachowanych malowideł ściennych. Zarówno kobiety jak i mężczyźni obrysowywali sobie oczy wyraźną, czarną krechą. Powieki barwili na zielono. Prawdopodobnie barwnikiem z rudy miedzi. Egiptolodzy uważają także, że Egipcjanie używali do twarzy pudru z ochry, a wargi smarowali sztyftami z wosku. Oczywiście zabiegi te nie służyły tylko ozdobie. Były również zdrowotną ochroną przed tamtejszym klimatem, pustynnym kurzem oraz insektami. W starożytnej Grecji także upiększano sobie twarze, choć obowiązywał nieco inny kanon mody. Twarz powinna być śnieżnobiała, zatem używano dużo pudru. Oczy obrysowywano czarnym węglem, choć nie aż tak intensywnie jak w Egipcie. Taki makijażowy styl przejął późniejszy Rzym. Z tym, że Rzymianie barwili sobie także odkryte ramiona. Specjalną, białą farbą. Pomińmy okres średniowiecza, bowiem wówczas w Europie pielęgnowanie i upiększanie ciała było oznaką próżności i bezwstydu. Co prawda kobiety wybielały sobie twarz mlekiem, a usta barwiły korą z drzew, ale robiły to potajemnie. Natomiast prawdziwe zdobnicze rozpasanie zaczęło się we Francji, w XVIII wieku, za czasów panowania Ludwika XVI. Zarówno kobiety jak i mężczyźni wydawali wówczas fortunę na środki upiększające. Najważniejszym był zawsze puder. Zapewniał delikwentowi modną, białą skórę. Także maskował brud, bowiem kąpiele uważano w tamtych latach za szkodliwe. Grube warstwy białego pudru maskowały także zmarszczki na twarzy i ewentualne znamiona pochorobowe. Aby urozmaicić drętwotę pudrowej maski panowie i panie nakładali nieco różu na policzki, a także czernili sobie brwi i malowali usta. Całą tę kompozycję zwieńczała silnie ufryzowana, upudrowana peruka. W dobrym tonie było jeszcze przykleić do policzka czarny pieprzyk i...już.

Skończmy z historią i przyjrzyjmy się czasom dzisiejszym.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.