"Znów za rok matura..." - tak może sobie zanucić co trzeci maturzysta z terenu naszego powiatu. To najgorszy wynik w województwie warmińsko-mazurskim.

Matura do poprawki

MARNY POWIAT

Tegorocznych matur z pewnością nie będą dobrze wspominać ani uczniowie, ani nauczyciele w całym kraju. Trudom egzaminu dojrzałości nie sprostał aż co piąty maturzysta. W powiecie szczycieńskim wyniki są jeszcze gorsze, znacznie odbiegające od średniej wojewódzkiej, która w porównaniu z resztą Polski też nie jest rewelacyjna. Maturę zdało u nas zaledwie 69,2% absolwentów szkół średnich, w województwie - 77,5%. W wielu pechowcach odżyła jednak nadzieja na uzyskanie świadectwa dojrzałości. Wszystko za sprawą ministra edukacji Romana Giertycha. Chce on, by młodzież, która nie poradziła sobie tylko z jednym przedmiotem, a uzyskała z innych notę powyżej 30%, dostała upragnione świadectwo. Nie wiadomo, czy bardzo krytykowany przez środowisko nauczycielskie pomysł wejdzie w życie. Nie zmienia to również faktu, że tegoroczna matura wypadła fatalnie.

NIE ZDAJĄ, BO WAGARUJĄ

W szczycieńskim Zespole Szkół nr 1 przez egzaminacyjne sito przeszło tylko 58% absolwentów.

- Wynik nie jest imponujący. Zapracowały na niego dwie klasy, liceum uzupełniające i technikum handlowe. W tych oddziałach maturę zdało zaledwie 20% uczniów - informuje wicedyrektor Dorota Sadowska.

Jej zdaniem na kiepski wynik wpłynęło m.in. to, że wielu maturzystów z tych klas nie przyszło nawet na egzamin. Według wicedyrektor z roku na rok obniża się też poziom intelektualny młodzieży kształcącej się w Zespole Szkół.

- Nowa matura z języka polskiego jest łatwiejsza od starej, a sprawia większy problem. Uczeń pisze ją na podstawie fragmentu tekstu dołączonego do arkusza, nie musi nawet znać całej lektury, a mimo to nie może sobie poradzić. To zaskakujące - dziwi się Dorota Sadowska, z wykształcenia polonistka.

Kolejną przyczyną tak złych wyników jest, według niej, niska frekwencja w szkole. Uczniowie opuszczają bardzo dużo zajęć, a potem nie są w stanie nadrobić zaległości.

ROZDARTE TECHNIKA

Pozytywnym zaskoczeniem była za to postawa absolwentów liceum profilowanego. Przypomnijmy, że rok temu wypadli oni bardzo słabo. Tym razem byli najlepsi w całej szkole (85% zdawalności), wyprzedzając znacząco nawet absolwentów klas LO (65%). Marny wynik odnotowały za to technika - 53% zdawalności. Dorota Sadowska uważa, że wpływ na to ma fakt, że ich absolwenci prawie w tym samym czasie zdają maturę i egzamin zawodowy.

- Są rozdarci między jednym a drugim. Tymczasem w zamyśle komisji egzaminacyjnej było to, by uczeń wybrał albo maturę, albo egzamin zawodowy. Młodzież decyduje się na oba warianty jednocześnie i stąd nie najlepsze wyniki.

ZGODNIE Z PRZEWIDYWANIAMI

Efektami pracy absolwentów Zespołu Szkół nr 2 nie jest zaskoczona dyrektor Danuta Maroszek. W kierowanej przez nią placówce z egzaminem dojrzałości poradziło sobie 64,8% maturzystów.

- Nie powiem, żebym była rozgoryczona tym wynikiem. Po klasach, które wypadły najgorzej od początku nie spodziewaliśmy się wiele, natomiast te najlepsze nas nie rozczarowały - mówi dyrektor Maroszek.

Najlepiej na egzaminie dojrzałości wypadli uczniowie liceum ogólnokształcącego z rozszerzoną matematyką i informatyką. W tej klasie spośród 27 zdających, tylko trzy osoby nie podołały trudom matury. Kiepsko na ich tle zaprezentowali się ich koledzy z liceum z oddziałami integracyjnymi. Tu spośród 20 osób maturę zdało tylko 6.

- Ta młodzież trafiła do naszej szkoły z problemami z gimnazjum, dlatego ten wynik nie jest żadnym zaskoczeniem - mówi dyrektor.

Podobnie jak w ZS nr 1 nieźle wypadli absolwenci liceum profilowanego (84% zdawalności). Nie najgorszy wynik zanotowali za to uczniowie techników (60,6%).

Maturzyści z ZS nr 2 największy problem mieli z biologią oraz pisemnym egzaminem z języka polskiego.

- Młodzież zasugerowała się tym, że rok temu zdawalność z biologii była najlepsza i dlatego wiele osób wybrało właśnie ten przedmiot - tłumaczy Danuta Maroszek.

ZOSTAWIĆ TECHNIKA

Co wpłynęło na tak słabe wyniki uczniów z naszego regionu? Zdaniem szefa wojewódzkiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, Janusza Kozińskiego wiąże się to z ogólną sytuacją społeczną.

- Jesteśmy środowiskiem biednym, popegeerowskim, o bardzo dużym bezrobociu, które na dodatek często się dziedziczy. Zwykle osoby z niskim wykształceniem nie przywiązują wagi do edukacji swoich dzieci. To ma wpływ na podejście do nauki - mówi.

Przypomina też opinie wielu fachowców, że tegoroczna matura była trudniejsza od ubiegłorocznej, a pytania w wielu wypadkach niezrozumiałe dla zdających.

Na słaby wynik tegorocznych egzaminów wpłynęła w dużym stopniu postawa absolwentów techników. W niektórych środowiskach związanych z oświatą słychać głosy, że szkoły te należy zlikwidować, stawiając raczej na licea ogólnokształcące. Janusz Koziński jest przeciwny takiemu rozwiązaniu.

- Rzeczywistość rynkowa podpowiada co innego. Jest bardzo duże zapotrzebowanie na ludzi z konkretnym wykształceniem, absolwentów techników i zawodówek. Pamiętajmy też, że około 20% młodzieży nie jest w stanie opanować programu liceum ogólnokształcącego.

Ewa Kułakowska

2006.07.19